...

/inne/czarna_rozaa.cur

środa, 12 listopada 2014

Rozdział Dziewiętnasty cz. Pierwsza

*Louis*
Siedziałem w salonie z założonymi rękami. Co innego miałem robić czekając na jeden cholerny telefon.
Pieprzona Williams. Więcej z nią problemów niż z czteroletnim dzieckiem.
Po chwili oczekiwań wstałem ze wcześniej zajmowanego przeze mnie miejsca. Zacząłem chodzić w jedną i w drugą stronę pomieszczenia wciąż myśląc.
-Louis, przestań się tak przejmować jej losem.-usłyszałem głos dziewczyny, która już od dłuższego czasu zajmowała ważną pozycję.
-Wiesz dobrze, że to nie takie łatwe. Nie chcę jej mieć na sumieniu.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, na co ja zareagowałem jedynie karcącym spojrzeniem.
-Nie pieprz, że masz coś takiego jak sumienie. Zabiłeś tyle osób i wyrzutów tego niby sumienia nie masz.
Wzruszyłem tylko ramionami. Cóż, może ona miała dużo racji. Ta cała sytuacja pokazała mi, jakim chujem jestem, ale i tak nie mam zamiaru nic w sobie zmieniać. Jeśli chcę mieć możliwie wszystko co tylko chcę, to muszę taki być. Jeśli komuś to nie pasuje to trudno. Nie zależy mi.
-Jesteś bardzo spięty. Może powinnam ci pomóc się rozluźnić?- z zamyślenia wyrwały mnie pocałunki zostawiane na moich policzkach.
-Wiesz co, to nie taki zły pomysł.- mruknąłem.
Chwyciłem dziewczyne w talii i bez większych problemów oderwałem od ziemi.
-Wybieraj. Sypialnia, kanapa, prysznic czy basen.-uśmiechnąłem się przebiegle.
-No kotku, muszę ci powiedzieć, że zaliczyliśmy już wszystkie te miejsca, więc może czas znaleźć nowe? Ale tym się zajmiemy potem. A teraz proponuję szybki numerek w sypialni.
Skinąłem w zgodzie głową.
Po krótkiej chwili znaleźliśmy się w mojej sypialni. A właściwie naszej. Położyłem ją na materacu. Powolnymi ruchami przejechałem wzdłuż jej uda.
-Możesz się tak ze mną nie drażnić?- szepnęła zdesperowana.
Teraz mam świadomość jaka była spragniona mojego dotyku.
Wcale jej się nie dziwię. Na jej miejscu też bym był.
-Może i mogę, ale chcę.-odpiąłem guzik jej kurewsko krótkich i seksownych szortów.
Podziwiam ją. Jest zima a ona chodzi w letnich ubraniach. Kusić jakoś musi no nie.
-Cholernie mnie irytujesz tą swoją powolnością-skwitowała.
Nim zdążyłem się zorientować, stała już przede mną naga.
Czasem naprawdę mnie zadziwia to, jak dziewczyny potrafią się szybko rozebrać. Z ubieraniem trochę gorzej, ale u niej aż tak źle nie jest.
Wstałem z łóżka, aby znaleźć się przy mojej dziewczynie. Pochyliłem się nieznacznie.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie teraz kusisz.-wychrypiałem jej do ucha.
-Więc na co czekasz? Na specjalne zaproszenie czy jak?
Delikatnie popchnąłem ją przez co wylądowała na łóżku. Zdjąłem swoją koszulkę i zacząłem odpinać pasek przy spodniach.
Cholera, przez nią to ja się stałem zdesperowany i spragniony.
Kiedy spodnie wylądowały na podłodze, poziom mojego pożądania wzrósł. Już miałem ściągnąć bokserki kiedy rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Bez chwili namysłu opuściłem sypialnię i skierowałem się do salonu po urządzenie.
Na wyświetlaczu widniało imię Niall'a. Natychmiast nacisnąłem zieloną słuchawkę.
-Oby to było coś ważnego i istotnego, bo właśnie miałem pieprzyć moją dziewczynę, a ty mi w tym przerwałeś-powiedziałem oschle i nadzwyczaj pretensjonalnie.
-Nigdzie nie ma Victorii. Tak jakby się rozpłynęła. Szukaliśmy już wszędzie Zayn nawet próbował zlokalizować jej telefon. Nic. Kompletnie nic.
-Nie interesuje mnie kurwa to, że jesteście popierdoleni i nie umiecie znaleźć jednej głupiej dziewczyny! Macie jej szukać do skutku!- wrzasnąłem i się rozłączyłem.
Jak oni kurewsko działają mi na nerwy. Zapewne jej nawet nie szukali. Woleli się pieprzyć jak zawsze.
Wkurwiony a za razem zdołowany rzuciłem się na kanapę. Wziąłem do ręki pilota od telewizora i rzuciłem nim z całej siły o ścianę.
-Niech to szlag wszystko kurwa trafi!
-Louis, ta dziewczyna zajmuje wszystkie twoje myśli! Jest ważniejsza niż ja!- dziewczyna wrzasnęła.
Było ją słychać w całym apartamencie. Inni ludzie pewnie zastanawiali się, co tu się dzieje.
Nie odpowiedziałem. Ona miała racje. Gardziłem Victorią najbardziej jak to było możliwe. Dopiero teraz, kiedy może jej się coś stać, widzę jak bardzo mi na niej zależy.
Zerwałem się z kanapy. Poszedłem po ubrania. Nie będę siedział bezczynnie, kiedy Victoria jest w niebezpieczeństwie. Skoro chłopaki jej nie potrafią znaleźć, to sam jej poszukam.
10 minut później siedziałem już w samochodzie. Nie wiedziałem, gdzie rozpocząć poszukiwania. Czułem, że jej przyjaciółka podsunie mi kilka miejsc.
Kiedy sięgnąłem po telefon, ten zaczął wibrować, sygnalizując połaczenie. Dzwoniła Lottie.
***
Pod szpitalem czekali Zayn z Niallem.
Jak zawsze musieli sie obściskiwać, bo jakże inaczej bez tego by się obeszło?
-Gdzie jest Victoria?-spytałem bez ogródek.
-Na jakimś oddziale z Lottie.- Zayn wzruszył ramionami
-Ona jest niepełnoletnia. Nie może tam być sama.- warknąłem.
-Nie możemy tam wejść. Jesteśmy poszukiwani.
-Mam to gdzieś-odbąknąłem i wszedłem do środka.
Było zwyczajnie. Jak w każdym szpitalu. Recepcja, gabinety zabiegowe, lekarskie. Mapa budynku. Nie będę ukrywał, że to właśnie ona mnie zaintresowała. Może być bardzo potrzebna w nagłych wypadkach.
-Mogę jakoś panu pomóc?- z zamyślenia wyrwał mnie cichy głos jakiejś kobiety. Odwróciłem się w stronę blondynki
koło trzydziestki
-Um.. Sądzę, że tak. Szukam mojej narzeczonej. Przywieźli ją tutaj z raną postrzałową.
Oh doprawdy Tomlinson? Narzeczonej? Gorszej głupoty sie nie dało wymyślić?
-Rozumiem. Jak się nazywa?
-Victoria Williams.
-Przykro mi ale nikogo takiego nie ma w naszym szpitalu.
-Jest pani pewna?-uniosłem ze zdziwienia brwi.
-Tak. Przykro mi
Bez słowa ruszyłem w stronę wolnego miejsca. Jak to Victorii tutaj nie ma? Przecież chłopaki stoją przed szpitalem.
A co jeśli... Victoria zmarła na skutek tego pieprzonego postrzelenia? Może wykrwawiła się na śmierć, a oni o tym nie wiedzą, badź nie chcą mi powiedzieć.
Złapałem się za głowę, opierając łokcie na kolanach. Poczułem coś dziwnego. Coś jak bezradność i... strach przed stratą kogoś kogo kocham.
Uświadomiłem sobie że po policzkach spływają mi łzy. Jeśli faktycznie coś jej się stało to... to chyba sobie z tym nie poradzę.
-Teraz nazywasz sie Brian. I sie ze mną nie kłóć. Vic to Enise. Choć ze mną do niej. Jest nierzytomna, ale i tak cie potrzebuje.- usłyszałem głos siostry.
-Lottie ona tu jest przeze mnie. Gdyby nie ja i moje spiny z tym kutasem. Nic by jej nie było.
-Znalazła się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. Choć gdybyś nie wyjechał z tą suką, to może faktycznie nic by się nie stało.
-Lottie, język-upomniałem siostrę na co ta wybuchnęła śmiechem.- Choćmy już do niej.
***
Od poprzednich wydarzeń minął tydzień. Victoria dochodzi do siebie, choć ciągle leży w szpitalu. Codziennie z Lottie ją odwiedzamy. Nadal nie może się pogodzić z tym, że już nie zobaczy ojca i siostry. Niestety jej rzekoma śmierć była nieunikniona.
Jutro ma wyjść ze szpitala. Chciałem aby zamieszkała ze mną, ale ze względu na osoby trzecie jej pobyt tutaj jest niemożliwy.
-Ej, Louis?- do moich uszu dotarł głos Nialla.
-C...co mówiłeś?
-Od 15 minut nie powiedziałeś żadnego słowa. Patrzysz w tą ścianę tak, jakbyś tam coś zobaczył.
-Zamyśliłem się. To wszystko.- wzruszyłem ramionami
-Od kiedy Vicky trafiła do szpitala takie zamyślenia zdarzają ci się bardzo często... Ty a może ty się w niej zakochałeś?
Spojrzałem wymownie na przyjaciela.
-Nialler no proszę cię. Ja zakochany w Williams. A poza tym nie nazywaj jej Vicky. Nie lubi tego.
-Stajesz się wielką cipą kochanie. Wolałam tego bad boy'a. To w nim się zakochałam, a nie w piszczącej lalce.
-Mogłabyś się nie wtrącać do spraw innych ludzi? Wścibska szmato?- rzucił Niall z przesadną ironią w głosie.
-Sprawy mojego chłopaka są też MOIMI sprawami. Jego przyjaciele też są MOIMI przyjaciółmi. Czy ci się to podoba czy nie blondyneczku. Ta dwójka zaczyna mnie kurewsko irytować. Ona dogryza jemu. On dogryza jej. Jeśli się nie zamkną to zrobię im krzywdę.
-Wyluzuj- przewróciłem oczami.
-Ah tak? W takim razie problemy Victorii są też TWOIMI problemami.
-Co to, to nie.
-Horan ma racje. Jej sprawy są moimi. A jeśli moje sprawy są twoimi to jej interesy też.
Mam to w dupie, że ci się prawda nie podoba.
 Weszła w to bagno ze mną ale wyjdzie sama. Victoria chyba nie będzie w stanie w ogóle wyjść z tego wszystkiego. Nawet jeśli zdecyduje się zostawić to wszystko i wyjechać. Nie uwolnj się od Lucas'a dopóki się go nie pozbędę.
-Chodźmy do Starbucks'a. Ewentualnie do Nando's.
Poważnie? Musze pogratulować Niall'owi pomysłowgo zakończenia kłótni.
-Idźcie sami. Jade do Victorii.
-Jeśli nie przestaniesz przejmować się tą suką, to przysięgam, że jak tylko wyjdzie ze szpitala to ją zabije. Albo zrobie to jeszcze tam.
-Niby jak?-zaśmiał się sarkastycznie Niall.
-Wiem gdzie Lou trzyma broń. Wystarczy blondyneczku?
Nie wytrzymam. Jakim ona pieprzonym cudem dowiedziała się o tym?
-Wychodze- oznajmiłem i wyszedłem. Słyszałem, że blindyn coś krzyczał. Szczerze mam to gdzieś. Chciałem jechać do Williams, ale teraz mam ochote jechać gdzieś się rozerwać. Zapomnieć o tym wszystkim. Zalać się w trupa. Znowu czuć, że żyję.
-------------------------------
Cześć wszystkim!
Zacznę od tego, że jestem Jola.
I jak już wiecie zostałam uznana współautorką Dangerous.
Proszę, bądźcie dla mnie wyrozumiali, gdyż to dopiero początek mojej przygody z pisaniem. Rozdział postanowiłam podzielić na 2 części-1 krótszą i 2 dłuższą.
Wiem.... bez rewelacji... Ale dopiero się uczę więc mam jeszcze szansę rozwinąć to co dopiero zaczynam. Mam nadzieję, że jakoś tą tragedię przetrawicie.

Bardzo przepraszam za błędy w pisowni, brak znaków intepunkcyjnych lub za byki ortograficzne, ale pisałam na telefonie i nie mam korekty ani nic.

10 komentarzy:

  1. Jezu!! Myślałam że sie przewidziałam i mam tylko jakieś zwidy (serio podejrzewałam mamę o dodanie do obiadu "magicznych" grzybków ;) ) , ale to prawda i znowu widze tu nowy rozdział i jest naprawde świetny. Już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :) Buźka dla obu autorek tego ff :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny *.* czekam na kolejny i powodzenia skarbie <33
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ! Wczoraj zaczęłam czytać to opowiadanie, ale już jestem na bieżąco :)
    Powodzenia w pisaniu Jolu :)
    ~ @zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest źle, jednak mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będziesz radzić sobie jeszcze lepiej :) Zawsze coś negatywnego musi się pojawić, prawda? :D Jednak serdecznie życzę Ci powodzenia w pisaniu i weny :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. *narzeczona jak już

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest nie sprawdzany, pisany w szkole i szybko, bo wiadomo jacy są nauczyciele. A sytuacja wygląda tak, że w szkole mam najlepszą wenę.

      Usuń
  7. Osz kurczaczek! Najlepsze ff o Lou jakie w życiu czytałam ( a było tego naprawdę dużo! ) :) Przepraszam że komentuję dopiero tutaj ale czytałam bez przerwy i to na tel i było mi niewygodnie ale kolejne będę komentować wszystkie !:)
    @louisnastka

    OdpowiedzUsuń