Louis spojrzał na zakrwawiony materiał, wciąż trzymając
się za brzuch.
-Cholera-mruknął pod nosem, po czym nacisnął guzik, by
widna ruszyła. Oparł się o metalową ścianę, mając zamknięte oczy. Jego twarz
nie ukazywała jakichkolwiek emocji, co utrudniało stwierdzenie, czy jest bardzo
źle. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ON pakuje się w takie bagno. Powinien być
odpowiedzialny, a to co się stało nie jest odpowiednim przykładem. Co ja
wygaduję? To nie jest w ogóle przykład! Gdybym tylko miała na niego wpływ…
-Postrzelili cię?- mój głos świadczył o tym, jak
cholernie się denerwuję. Nie chcę żeby mu się coś stało. Ma straszne huśtawki
nastroju, często się denerwuje, ale jest dobrym człowiekiem. Nie zasługuje na
straszny los. Choć to co się wydarzyło, jest zasługą tylko i wyłącznie jego
głupoty oraz niemyślenia.
Louis skinął głową, nie mogąc w tym momencie nic z siebie
wydusić. Kiedy dotarło do mnie, co tak naprawdę było przyczyną krwawienia stanęłam
w bezruchu, patrząc wytrzeszczonymi oczami na bladą twarz szatyna. Nie byłam w
stanie myśleć, czy komentować tego zdarzenia. Liczyło się to, aby opatrzyć ranę
postrzałową i nie spowolnić na większą utratę krwi. Jednak zanim to się stanie muszę
poznać więcej szczegółów.
-Pozbyłeś się naboju?
-Wyjąłem ile byłem w stanie. Ta pierdolona kula rozwaliła
się na kilka części.
Nagle zaczął ostro kaszleć krwią, przez co serce
podskoczyło mi do gardła. Szybko wyjęłam opakowanie chusteczek z torebki, by
wyciągnąć jedną i dać ją Louis’owi. Szatyn przyłożył papier do ust, nie dając
rady powstrzymać kaszlu. Moje serce zaczynało z każdą sekundą bić coraz
szybciej, niemal chciało mi wyskoczyć z piersi, gdy cała chusteczka została
pokryta krwią. Starając się coś wykombinować, zaczęłam klepać go po plecach. Ku
mojej uldze stara, niezawodząca metoda zadziałała. Odetchnęłam spokojniejsza
niż przed sekundą. Tomlinson oparł czoło o metal , po czym spuścił ręce wzdłuż
ciała. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała ze znaczną szybkością,
łapiąc nie równe oddechy.
-Wyjmę ci je- westchnęłam, zaczesując dłonią włosy, które
opadły na moją twarz.
Louis powolnie zrobił obrót o 180 stopni, by spojrzeć na
mnie niepewnie.
-Jesteś pewna?
Skinęłam głową, kiedy na moich ustach rysował się ledwo
widoczny pocieszający uśmiech. Mam fobię do krwi, mimo to pomogę mu. Uratował
mi tyłek, więc pora się odwdzięczyć tym samym.
Drzwi widny zostały otwarte, a moim oczom ukazał się
długi korytarz, oświetlony jedynie paroma lampkami. Louis ruszył do przodu,
dlatego też zrobiłam to samo. Nogi zwinnie sunęły po kremowych płytach dopóki nie
zatrzymały się przed niebieskookim, który stanął przy ciemnych drzwiach. Otworzył
drewnianą powłokę z numerem 319 i zostawiając ją dla mnie otwartą, wszedł do
środka. Niepewna co zobaczę, weszłam do środka. Gdy szatyn zapalił światło,
zaparło mi dech w piesi. Miejsce, w którym chwilowo mieszka jest ogromne i
przede wszystkim wspaniale urządzone. Pomieszczenie, do którego wlicza się
przedpokój, salon i kuchnia zostało pokryte białymi tapetami, a panele o tym
samym kolorze idealnie pasują do ciemnych mebli. Nigdy nie widziałam czegoś,
tak ładnego… nie licząc oczywiście poprzedniego domu Tomlinsona.
-Wow!- zrobiłam obrót wokół własnej osi, przyglądając się
poszczególnym obiektom. Na ścianach powieszone są różnorodne obrazy w tonacjach
czerni i bieli. Nie sądziłam, że pomieszczenie urządzone w taki sposób
przypadnie mi do gustu, a jednak.
Louis słysząc mój komentarz na temat apartamentu cicho
się zaśmiał. Brakowało mi jego śmiechu, bez niego moje życie nie miałoby tylu
barw, co teraz. Uświadomiłam sobie, że tęskniłam za tym irytującym
chłopaczkiem. Przyzwyczaiłam się do niego. Czułam dziwną pustkę spowodowaną
jego barkiem towarzystwa.
-Idziesz?!- głos 21-latka dobiegający z łazienki, wyrwał
mnie z zamyślenia. Pochłonięta swoimi myślami nawet nie kapnęłam się, że Louis
poszedł do innego pomieszczania, niż to , w którym się znajduję. Westchnęłam,
po czym uderzyłam dłonią swoje czoło. Znowu przez jego sobą odpłynęłam do
innego świata. Nie kontroluje tego.
-Tak, idę!- zerwałam się do biegu, żeby chłopak nie
musiał dłużej czekać i przy okazji nie zastanawiał się, co robiłam tyle czasu.
Po krótkim czasie stanęłam we framudze drzwi i oparłam się o nią, lekko
zdyszana. Sprint bez wcześniejszego truchtu tak na mnie działa.
-Przepraszam, zamyśliłam się trochę- odparłam, nieregularnie
oddychając. Po sekundzie dotarło do mnie, że przyznałam się do zamyślenia.
Najchętniej kopnęłabym siebie teraz w twarz.
-O czym myślałaś?
Jego pytanie totalnie mnie zaskoczyło, jak i
zdezorientowało. Byłam niemal pewna, że rzuci jedną z tych swoich ripost.
-Co?- spojrzałam na jego zaciekawioną twarz, po czym na
jego goły tors. Och.
-O czym myślałaś?- powtórzył spokojny. Wiem, że nieco się
zirytował, ale doskonale to ukrył.
Przeniosłam wzrok na zakrwawiony bandaż, leżący jakiś
metr od Tomlinsona, po czym na jego ranę.
-Ja… Ym… O tobie- niepewnie odparłam, drapiąc się po
karku. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, mówiąc mu prawdę, ale już nie zdołam
cofnąć tych słów.
-Och- przeniósł spojrzenie na moje odpicie w lustrze- A
dokładniej?
-J…ja- spuściłam głowę, kiedy moje policzki przykrył
niemały rumieniec. Zaczęłam bawić się opuszkami palców, zażenowana.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy Louis stanął przed
moją osobą. Delikatnie chwycił mój podbródek, unosząc tym samym głowę, bym na
niego spojrzała.
-Nie rozumiem, dlaczego się mnie wstydzisz- zaśmiał się
pod nosem
-To nieprawda- szepnęłam, patrząc na ścianę i sufit,
wszędzie byle nie na niego.
-To spójrz na mnie.
-Nie- powiedziałam stanowczo. Nie chciałam dawać mu satysfakcji
poprzez przyznanie się, że działa na mnie w taki, a nie inny sposób, ale stało
się tak, iż ją otrzymał.
Westchnął, puszczając mój podbródek. Odwrócił się i
ruszył przed siebie
-To co, pomożesz?
Uniosłam głowę, tym samym spoglądając w stronę Louis’a
siedzącego na obramowaniu wanny. Trzymał się za brzuch, by powstrzymać w miarę
możliwości krwawienie. Skinęłam twierdząco głową, po czym ruszyłam do przodu.
Szatyn lustrował każdy mój ruch, przez co poczułam ciepło.
-Ładnie wyglądasz- odezwał się, kiedy kucnęłam, będąc
pomiędzy jego nogami. Starałam się zignorować fakt, że wygląda to bardzo
dziwnie.
-Dziękuję- szepnęłam nieśmiało, podczas gdy moje usta
zdobił słaby uśmiech.
-I znów to robisz.
-Co takiego?- Zerknęłam na jego błyszczące oczy.
-Jesteś nieśmiała- wytarł brudne we krwi dłonie .
-Nieprawda-chwyciłam do ręki odkażoną pęsetę- Uwaga,
jeżeli się ruszysz, zaboli- wolną rękę położyłam na jego talię, bym utrzymała
równowagę.
-Ta , jasne- wywrócił oczami.
-Mówię poważnie, Tomlinson- posłałam mu piorunujące
spojrzenie.
-Okej, zacznij już- obie dłonie umiejscowił na moich
ramionach, co mi nie przeszkadzało, było to dość wygodne. Wzięłam głęboki
wdech, gdy zobaczyłam, jak duża jest rana. Będąc skupiona na swoim zadaniu
szybko uporałam się z wyciągnięciem kawałków naboju. Odłożyłam pęsetę na bok i
chwyciłam duży gazik, by przyłożyć go do rany. Louis nieprzygotowany na
odkażanie, syknął mając zamknięte oczy. Ruszył się, przez co się skrzywił.
-Mówiłam, że jeżeli się ruszysz, zaboli- oznajmiłam,
mocno przyciskając biały materiał do jego brzucha. Gdy jedynie centymetry dzieliły
mnie od torsu chłopaka, dostrzegła, jak jest urzeźbiony.
-Nie myślałem, że też chodzi ci o odkażanie- warknął.
-To się pomyliłeś- obwinęłam tors szatyna świeżym
bandażem i wstałam, kończąc swoje zadanie- Gotowe.
-Zajebiście- gwałtowni stanął na nogi, czego pożałował.
-To cały ty- wyrzuciłam ręce w powietrze.
-O co ci chodzi?- zmarszczył brwi, zirytowany.
-Nie, nic- mruknęłam
-Jak wolisz. Nie chcesz mówić, to tego nie rób- warknął,
opuszczając pomieszczenie z trzaskiem drzwi.
Dawny Louis powrócił. Zbyt często wpada w złość. Nie
jestem przygotowana na kolejną kłótnie, która właśnie się rozpoczyna.
Po sprzątnięciu łazienki, także ją opuściłam. Szatyn stał
przy sofie, starając się opanować. Ruszyłam przed siebie. Kiedy byłam kawałek
przed niebieskookim potknęłam się o własne nogi, co spowodowało wpadnięcie na
jego ciało. Tomlinson upadł na miękką sofę, a ja na niego. Głowę miałam opartą
na jego piersi, słyszałam szybkie bicie serca, co uspokajało. Chciałam wstać,
lecz niebieskooki mnie powstrzymał.
-Zostań- szepnął, niemal błagalnie.
________________________________________________________________
Hej, kochani! Tak jak obiecywałam, rozdział został dodany jeszcze w tym tygodniu ^^
Mam nadzieję, że się podobał.
Do następnego.
Karo x
~Przeczytałeś/aś, skomentuj ^^
Cudowne tylko deneewuje mnie to niebieskookiego gdyż Lou ma szarw oczy ;-;.
OdpowiedzUsuńjak Lou ma szare oczy to ja chyba czerwone haha
Usuńcos ci sie pomylibo bo lou nie ma szarych oczu tylko niebieskie taki troche wyblakle
UsuńŚwietny. Czekam na następny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńwow świetny *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego *.*
@Kess_69
Jasne, że się spodobało. Rozdział interesujący.. nie chcę powiedzieć świetny(?), bo w sumie Lou jest postrzelony.. nie pasuje mi to słowo do tego rozdziału. hahah, nie nic. Masz talent. Już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńWięc, życzę Ci weny. I do następnego!
Dużo miłości,
@gleam_of_hope_
Świetny jak zwykle ♥
OdpowiedzUsuń@1Dakamylove
OMFGH ! TAK DŁUGO NA NIEGO CZEKAŁAM ! DZIEKUJJEWEEWEFKWHFKWEHW ! :d
OdpowiedzUsuńO kurde zajebiste opowiadanie to za mało powiedziane, aż mnie ciarki przechodziły jak to czytałam, nie wierze we własne szczęście że wysłałaś mi link na Twiterze, o rajciu to było niesamowite, taki Tomo, o rajciu, normalnie nawet się wysłowić nie potrafię!
OdpowiedzUsuń@wiki_piech
Boski rozdział! Ogólnie opowiadanie wciąga. Miałam przeczytać tylko 2/3 rozdziały, a resztę jutro ale nie wytrzymałam :< Ostatnia scena AWWWWW *u* Czekam na nexta Xx @monia_official
OdpowiedzUsuńWow zaczełam dzisiaj czytać tego bloga i . I like it
OdpowiedzUsuńTo jest świetne
Louis omnomnomnomn
Raz jest słodki a raz jest dupkiem
To takie idbakaknxj *-*
Dzięki za linka na tt , na pewno bede tu częstym gościem
Czekam na nexta
@xRightNowx
Koooocham to !!!!!!!! Czekam na wiecejj ;) Lou jest taki... no wlasnie taki no sie popislalam inteligencja moze latwiej KOCHAAAAAM TOIOOOOOO
OdpowiedzUsuńfajnir fajnie ale ciut krotks
OdpowiedzUsuńDziękuję za wysłanie mi linka do bloga. Nie mogłam się oderwać od twojego opowiadania. Jest naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następny rozdział.
@MoniaPoland1
Aaaa slodko ;** !
OdpowiedzUsuńsuper, naprawdę extra blog! Czekam na kolejne rozdziały ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie:
midnight-harrystyles-fanfiction.blogspot.com
Wielkie dzięki za link do bloga na TT. Ciekawie piszesz, na pewno będę tutaj częstym gościem. Obserwuję i czekam na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńhttp://better-than-woords.blogspot.com/ zapraszam do siebie :)
ojeju nsdafhfduh kocham :)
OdpowiedzUsuńJeku, ile w tym jest emocji, jacie pierdziele no ajhskjhsjkhs
OdpowiedzUsuńnie no nie wytrzymam ! Blog , rozdział jest boski ! Jejku nie mogę doczekać się kolejnego , jestem ciekawa czy Vic zbliży się do Louisa .. kjfhwkgvnkrj
OdpowiedzUsuńgoooooood !
@Basia6996 WIERNA FANKA TWOJEGO BLOGA xx
super! super! super! nie mogę się doczekać kiedy nekst <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i te ostatnie słowa awwww...to takie słodkie...czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńO cie w dupe, japierdole!!! ZAJEEEBISTY! KURWA MAC GAHHH. ZAKOCHALAM SIE W TYM BLOGU.
OdpowiedzUsuńKiedy next, kieeeedy??? :*
Ps: moglabys informowac mnie o rozdzialach na tt?? :*
@luvmyniallers
Nie no. Dziekuje ci ze wyslalas mi propozycje przeczytania tego blogu. Dziekuje dziekuje dziekuje dziekuuuuje!! <3
Zycze weny. :*
ILY! <3 :))
Następny pojawi się w pt ;D
UsuńJasne, bd cię informować ^^
NIEMAL BLAGALNIE ?! AAAAAAA ! JEZU ON SIE ZMIENIA ! emocje biora mnie w gore. Wspanialy rozdzial :) gdybys mogla mnie informowac to prosze :)
OdpowiedzUsuń@cutie_hazz
Przecudowne opowiadanie. <3 Pokochałam je od razu po przeczytaniu prologu. :) Mogłabyś mnie informowac o nowych rozdziałach. Mój tt @I_am_Crazy_M
OdpowiedzUsuńomg, hhjdbvshjds! genialne! <333
OdpowiedzUsuńrbhjdsvkjsdnkvjnkjsd, włączył mi się fangirling!
-@luuuvmyswaggy
www.teenage-dirtbag-ff.blogspot.com
Jak zawsze rozdziała genialny!!! I wgl jest taki gafbvyhebvefbhjaihsjh!!!! Kocham tego bloga<3
OdpowiedzUsuń