_________________
Witam po długiej nieobecnośći.
Także na samym początku chciałabym przeprosić. Moja kochana wena nadal jest na wakacjach. Nie fajnie ;( . Rozdział jestem wręcz zmuszona podzielić na 2 lub 3 części. Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce.
Powiem, że słowa dotrzymałam i w szpitalu nie leniuchowałam tylko pisałam tak jak obiecałam.
Przpraszam, że część taka krótka i chujowa
Naprawdę się starałam.
Jeszcze chciałabym się dowiedzieć jak wolicie: rozdziały krótsze i częściej dodawane (regularnie) czy może rzadziej i żeby były dłuższe. Napiszcie w komentarzu, która opcja jest dla was lepsza. Choć wiem, że najlepsza byłaby wersja często i długo.
Na pocieszenie powiem, że teraz jest tak spokojniej, ale już za niedługo możecie spodziewać się komplikacji, intryg, kłótni, wyznań.
DRAMA TIME NADCHODZI!!!
Przeczytałeś/łaś zostaw komentarz xx
_________________
WIGILIA
-Czasem najlepszym prezentem jest wsparcie drugiej osoby- położyłem dłoń na jej policzku.
Uśmiechnęła się nieśmiało.
Tak bardzo cię kocham.
Sięgnęła do tylniej kieszeni spodni. Wyciagnęła z niej kluczyki.
-Proszę. Weź je- wyciągnęła w moją stronę dłoń.
Odebrało mi mowę. Uniosłem głowę.
Wszyscy udawali, że nie interesują się naszą wymianą zdań, ale ich ukratkowe spojrzenia mówiły same za siebie.
Wziąłem przedmiot z jej małej dłoni.
Uniosłem czarny plastik okalający metalową część. Widniał tam srebrny napis.
Lexus.
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary.
-Jedno z lepszych aut, jakie wygrałam w tym cholernym wyścigu- wzruszyła ramionami.
Po krótkiej chwili znalazła się w momich ramionach.
-Dziękuję, księżniczko.- puściłem ją- Ja też mam coś dla ciebie.
Uniosła zdziwiona brwi.
Odwróciłem się i podszedłem do niewielkiej szafki.
Odsunąłem szufladę i wyjąłem z niej niebieskie pudełeczko.
-Proszę.- podałem jej przedmiot.- Otwórz.
*Victoria*
Otworzyłam opakowanie. Moim oczom ukazał się złoty wisiorek z serduszkiem wysadzanym dziesiątkami kryształków. W środku serca widniała litera "V".
Był piękny.
I zapewne cholernie drogi.
Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Próbował wybadać moją reakcję. Uśmiechnęłam się szeroko i zarzuciłam mu ramiona na szyję.
-Jest piękny. Dziękuję- złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
-Zupełnie tak jak ty.
Nagle doznałam długo oczekiwanego olśnienia.
On pokazuje, że ma uczucia. Przy wszystkich.
Przecież to nie w stylu Tomlinsona.
A co z Leną?
Wpatrywał się we mnie oczekując odpowiedzi. Zarumieniłam się i opuściłam wzrok. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przestronny salon a w nim kilka osób. To wszystko było mi znane, ale nie w tym momencie. Teraz to było obce. Moje spojrzenie zatrzymało się na Lottie, która ledwo zauważalnie skinęła głową i podeszła do Harry'ego.
Ponownie odwróciłam się w stronę Louis'a.
-Jest coś, co chciałem ci powiedzieć.- szepnął niepewny własnego postępowania.
Zaczynam się bać.
-Więc mi powiedz- zmarszczyłam brwi.
Czy na pewno chcę wiedzieć co się dzieje. Może chce mi przekazać, że nigdy wiecej nie chce mnie widzieć, że wyjeżdża albo nie chve mieć ze mną nic wspólnego, ponieważ Lena kazała mu wybierać.
-Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem... Byłem pewien, że jesteś najzwyklejszą na świecie dziewczyną, która znajdzie kogoś, kto da jej to na co zasługuje- westchnął- Wiedziałem, że jeśli się z kimś zwiążesz, to prszestaniesz się interesować moją osobą. Pasowało mi to. Ale z biegiem czasu...- przerwał.
Mów dalej. Muszę wiedzieć co jest sensem twoich słów.
-Z biegiem czasu czułem złość, zazdrość, bezradność. Czułem się bezsilny kiedy widziałem cie z kimś innym. Nie potrafiąc już pogodzic się z porażką, wyjechałem. Bez ciebie było pusto, drętwo, byle jak. Próbowałem zacząć wszystko od nowa. Ale nie mogłem. Ciągle byłaś w moich snach, myślach. Po pewnym czasie spotkałem Lenę. Myślałem, że to dobry pomysł. Sądziłem, że ona pozwoli mi zapomnieć. Nigdy jej nie kochałem i nadal tak jest. To się nie zmieni.- zacisnął powieki i przełknął ślinę. To raczej była gula w gardle niż zwykła ślina.- W chwili kiedy znowu cię zobaczyłem, moje serce przestało bić. Poczulem wszystkie do tej pory znane mi uczucia. Chciałem odwrócić się i iść. Chciałem abyś znalazła się w moich ramionach. Chciałem cię pocałować. Chciałem wiele rzeczy. Kiedy trafiłaś do szpitala... Wtedy wiedziałem, że zawsze coś do ciebie czuję. Victoria, kocham cię. To wszystko może być dziwne. Możesz mnie nienawidzić, ale ja... Już zawsze będę cie kochać. Nic tego nie zmieni.
Złapał moją dłoń i położył na swojej klatce piersiowej. Dokładnie w miejscu, gdzie znajdowało się jego serce. Biło szybko. Tak, jakby zaraz miało wyrwać się na zewnątrz. Poczuć wolność spowodowaną wyskoczeniem i przerwaniem czynności, za którą było odpowiedzialne.
-Tak właśnie na mnie działasz.
Zaniemówiłam. Nie wiedziałam co robić. Chciałam powiedzieć mu, że ja też go kocham, ale w tej chwili nie potrafiłam.
Zrobiło mi się słabo. Osunęłam się na podłogę.
-Victoria!- krzyknął przestraszony.
Wziął mnie na ręce i posadził na sofie. Spojrzał w moje oczy. Nie wiem czy coś w nich było widoczne i wyraźne. W mojej głowie kłębiło się miliony myśli, które brzęczały jak monety kiedy próbowałam je powstrzymać.
Jednym szybkim i zdecydowanym ruchem przytuliłam go do siebie.
-Przestraszyłaś mnie- szepnął
-Przepraszam-zachichotałam.
Jezusie! On naprawdę się martwi!
Kocham go!
Ale nie powiem mu o tym.
Czas na zagrywkę z mojej strony.
Kiedy odsunął się ode mnie, zauważyłam że spojrzenia wszystkich obecnych skupione sa właśnie na nas.
Powinnam przywyknąć do takiej reakcji przyjaciół Louis'a na momenty, w których okazuje swoje najgłębiej skrywane uczucia.
Te, które wychodziły niemal codziennie od niego to złość. Ewentualnie lekkie rozluźnienie kiedy przebywał z najbliższymi.
Wszyscy stali z szeroko otwartymi ze zdziwienia buziami poza Lottie i Harrym. Tak jakby wiedzieli, że to wszystko się dzisiaj wydarzy. Stali obok siebie trzymając się za ręce i ciepło uśmiechając.
Oni to wszystko wymyślili.
-Cóż...- wstałam- Niestety ja cię tylko lubię.
Zrobiłam minę pełną... nawet nie wiem czego.
Wychodząc z pomieszczenia chwyciłam za rękę zdezorientowaną Lottie.
Zaprowadziłam do jednego z pokoi.
Zdziwiona moim postępowaniem siadła na łóżku.
-Co to było?!- krzyknęła.
-Cicho- skrzywiłam się przez ilość decybeli, która dotarła do moich uszu.
Ona zawsze wiedziała co zrobić, żeby wyprowadzić z równowagi ludzi, którzy ze stoickim spokojem podchodzili do wszystkiego.
-Chcę aby się trochę postarał. Wiesz ile na coś takiego czekałam? Dwa cholernie proste słowa, a potrafią zmienić całe życie.- wyjaśniłam- Ale czekaj on ma dziewczynę.
I to jest właśnie najbardziej przełomowy moment. Dociera do ciebie okrutność świata rzeczywistego. Widzisz jak okrutne potrafi być życie. Zadajesz sobie pytanie czy jeszcze będzie tak jak chcesz. Tak jak to sobie zaplanowałeś. Tak jak oczekujesz.
-Tak się składa kochanie, że nie mam. Zerwałem z nią.- w drzwiach znikąd ze zniewalającym uśmiechem pojawił się Tomlinson.
świetny rozdział :) już sie nie moge doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńGeniusz
OdpowiedzUsuńnastępny pls ������
OdpowiedzUsuń❤❤❤
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział
Czekam na next
@PrimEverdeen74
Świetny rozdział ! <3 Yeah !! Louis Ją kocha a ona jego Tarlalalala <3 Niech oni będą razem <33 Proszę o Nexta i to szybko !! :**
OdpowiedzUsuń//Jull
super rozdział x
OdpowiedzUsuńSuper ;) mam nadzieje ,że szybko dodasz nowy :* oo Lou wszystko słyszał
OdpowiedzUsuńNo w końcu jej to powiedział. Ja pie***le zaj+biste nie moge sie doczekac nn.
OdpowiedzUsuńVictoria, masz w tej chwili wyznać mu miłość! Juuuuuuuuuż D:
OdpowiedzUsuńBOŻE TO FF TO ŻYCIE :"V
ojej jakie to słodkie najlepsze ff <3<3a ten pomysł z rozdziałami to może częściej a krócej :-)
OdpowiedzUsuń